Powiedzmy, że po prostu potrzebowaliśmy przerwy. ;) Czasami tak bywa, że trzeba "zniknąć" i odpocząć. Dziękujemy za wszystkie komentarze, nie ukrywamy, że przyśpieszyły nasz powrót. :)
Nawiązując do komentarza Cepy - poniżej możecie podziwiać domowy szczypiorek, wyhodowany z cebuli. Wiecie, gdy ma się dużo cebuli, nie wszystko można zużyć od razu, i czasami w cieple naszej kuchni cebula kiełkuje. Zamiast ją jeść, wystarczy wsadzić do ziemi i podlewać. Efekty poniżej. :)
Inna ciekawostka - każdy, kto na parapecie hoduje rośliny, ma do czynienia z "chwastami". Ja mam miękkie serce i zamiast je wyrywać, sadzę do doniczek, szczególnie mlecze. Czytałam, że z korzeni mlecza można zrobić kawę - trzeba je prażyć na patelni, a następnie zmielić (jeśli odważymy się spróbować, damy znać). Liście natomiast nadają się do wszelkiego rodzaju sałatek. Ten mlecz jest wybitnie dorodny, więc pewnie stanie się gościem naszego niedzielniego obiadu. :) Na razie nie mogę się zdecydować nad przepisem, podam go jutro, jeśli okaże się smaczny. Oczywiście, miejskich mleczy nie polecam.
Co do pojawiającej się w temacie sody... wstyd się przyznać, ale wszyscy studenci, którzy mają przyjemność mieszkać w akademikach lub po prostu większych studenckich grupach, z pewnością zrozumieją poniższy obrazek. Tak wygląda typowa kuchenka w trakcie sesji poprawkowej lub weekendów, kiedy każdy, kto powinien sprzątać, wyjeżdża do domu:
Radykalne sytuacje wymagają radykalnych rozwiązań! Dlatego sięgnęłam po sodę oczyszczoną, o której wiele czytałam (np. tu i tu). Umycie kuchenki w takim stanie wilgotna gabką z sodą zajęła mi, łącznie z wypolerowaniem do sucha i wyszorowaniem palników, niecałe 10 minut. Nie było nawet tak ciężko, jak przypuszczałam!
Soda oczyszczona nadaje się również do czyszczenia przypalonyh garnków - wystarczy spaleniznę zasypać na kilka godzin i odstawić, później wszystko schodzi bardzo łatwo. Metoda sprawdzona przez moją mamę i przeze mnie. O innych zastosowaniach możecie poczytać w podanych wyżej linkach.
Pięknie wiosenny dzień dziś, nieprawdaż? :)
PS. Tak, wiem, na srebrnej części palników są plamy. ;) Nic na to nie poradzę, były tam jak się wprowadzaliśmy, jak dotąd niczym nie udało się ich pozbyć.
Co do pojawiającej się w temacie sody... wstyd się przyznać, ale wszyscy studenci, którzy mają przyjemność mieszkać w akademikach lub po prostu większych studenckich grupach, z pewnością zrozumieją poniższy obrazek. Tak wygląda typowa kuchenka w trakcie sesji poprawkowej lub weekendów, kiedy każdy, kto powinien sprzątać, wyjeżdża do domu:
Radykalne sytuacje wymagają radykalnych rozwiązań! Dlatego sięgnęłam po sodę oczyszczoną, o której wiele czytałam (np. tu i tu). Umycie kuchenki w takim stanie wilgotna gabką z sodą zajęła mi, łącznie z wypolerowaniem do sucha i wyszorowaniem palników, niecałe 10 minut. Nie było nawet tak ciężko, jak przypuszczałam!
Soda oczyszczona nadaje się również do czyszczenia przypalonyh garnków - wystarczy spaleniznę zasypać na kilka godzin i odstawić, później wszystko schodzi bardzo łatwo. Metoda sprawdzona przez moją mamę i przeze mnie. O innych zastosowaniach możecie poczytać w podanych wyżej linkach.
Pięknie wiosenny dzień dziś, nieprawdaż? :)
PS. Tak, wiem, na srebrnej części palników są plamy. ;) Nic na to nie poradzę, były tam jak się wprowadzaliśmy, jak dotąd niczym nie udało się ich pozbyć.
8 komentarzy:
Nie wiem od czego zacząć, -
soda, woda i gotuję na małym gazie, przypalony jak nowo narodzony.
-Cepa (czyli cebula) to i szczypior ma,
- a mlecz to jak cykoria (gorzki), w górze piasku urosły mi (daleko miały do słońca) dłuugie grube korzenie. Wyschły, dalej już nie próbowałam, mam pojęcie o co cho.
A teraz wyskoczę jak Filip z konopi, to znaczy Cepa w pokrzywach. Uzyskałam ( a co) nici
z pokrzyw ( podobne do lnianych a bardziej do konopnych) w pięknym zielonym kolorze natury.
Gdyby nie wariactwo, posiałabym konopie włókniste.
Dopłaty z UE dla polskich rolników za uprawę konopi są.
Pozdrawiam Cepa
Gotowanie spalenizny? Muszę spróbować, mam nawet kandydata w postaci przypalonej kaszy. :)
Czytałam, że aby pozbyć sę goryczy z mlecza, trzeba go przez godzinę moczyć w osolonej wodzie.
Nici z pokrzyw? Brzmi kosmicznie! Z konopi robi się ubrania, jeśli się nie mylę - ciekawa jestem, czy takie pokrzywowe by parzyły... ;p
Siostrzyczka w baśni Dzikie Łabędzie czy też Siedmiu Braci (?) zrywa pokrzywy, przerabia,przędzie a na koniec tka i szyje siedem koszul dla braci zmienionych w łabędzie (praca na jedną noc). Nie zdążyła, dla najmłodszego nie doszyła rękawa. Koszule odczarowały braci, znów byli siódemką królewiczów, najmłodszemu zostało ptasie skrzydło zamiast ręki.
Pozdrawiam Cepa
super, że wróciliście.
polecam sałatkę: młody mleczyk, spażona pokrzywa, żeby nie parzyła, młody podagrycznik i sos sojowy, tofu.
jancia
Co to jest podagrycznik?
Pokrzywka wymęczona siekaniem nie parzy, nie parzę wrzątkiem.
Rukola droga i nie wiadomo gdzie toto rosło a mleczyk też gorzki, nie nada nie moczyć.
Gdy pierwszy raz zobaczyłam rukolę w pudełku na sprzedaż to pomyślałam, że to listki mlecza. Podobne,prawda?
Wyjeżdżam tam gdzie. własne pokrzywy mi rosną. Zupę z pokrzywami, ziemniaczki z dzikim szczawiem, napar z macierzanki albo pokrzyw....rozmarzyłam się.
W piątek w Ufie zaszaleję a w nocy
na wsiór kochaną. Cepa z sunią.
Przechodziłam obok i sobie ja myślę - wdepnę na chwilę i tadam! Szczypior to ja bardzo, bardzo. A właśnie mi cebulina kiełkuje ;)
ASodę to ja czasem dorzucam do proszku do prania, kiedy piorę białe rzeczy, a i umywalkę z wanną nią (albo proszkiem do pieczenia) zdarza mi się umyć.
pozdro!
ps. a już byłam gotowa pomyśleć, że zapadliście się pod ziemię ;)
A propos mlecza, bo mi się przyopmniało - ja to bym pewnie zupę zrobiła ;)
yoyo (:
z tej strony Madzia i Michał.
od jakiegoś czasu również wbijamy się we freegańskie nurty i coraz bardziej się ośmielamy. pozwolę sobie przesłać Wam wiadomość, którą przesyłaliśmy dzisiaj znajomym po udanych "zakupach":
salut (:
poszlismy dzisiaj na targ i po jego zakonczeniu zaczelismy zbierac zostawione przez sprzedawcow (czyli przeznaczone do wyrzucenia) owoce i warzywa.
zebralismy:
4 skrzynki i jedna reklamowka jednorazowa pieczarek
ze 2 kg pietruszki (korzeń),
ok.1kg marchwii
ok.1kg ziemniaków
kilka (tak z 5-6) buraków
skrzynkę z zieloną cebulką, szczypiorem i pietruszką
duża reklamówka szczypiorku
duża reklamówka pietruszki (nać)
jeszcze troche w innej siatce pietruchy zielonej i szczypioru
reklamówka pomarańczy
6 cytryn
z 4 peczki rzodkiewki
2kg winogron
dwa pory (reszty nie brałam bo takie podmarniałe były)
seler
2 cebule
2 grejpfruty
3 gigantyczne kiwi (takie przerośnięte, w kształcie serduszek - każde było tak jakby złożone-połączone z 2-3 kiwi)
4 gruszki
twardziutki pomidorek
dwie główki polskiego czosnku
od jednego pana dostalismy banana
ponad połowę pieczarek i zieleniny porozdawaliśmy innym zbierającym ludziom i zawieźliśmy dwóm moim ciociom. daliśmy też pomarańcze i winogrona.
dla orientacji podam niektóre ceny obecne:
pomidory 7-12pln/kg
pieczarki 5-7pln/kg
cytryny 6-7pln/kg
pomarańcze jakieś 5zl, młode ziemniaczki też koło 3-5, grejpfruty ok.4zl/szt, rzodkiewki 2zl/peczek, pietruszka naciowa, szczypiorek i zielona cebulka to wszystko ok.2zł za pęczek, a w tych reklamówkach było po conajmniej 20pęczków szczypioru, moze 30 pietruszki i tak z 10 pęczków zielonej cebulki (trochę droższa od tamtych dwóch).
ponad stówkę bankowo do przodu jesteśmy ^^
mam nadzieję, że nam grzecznie tatuś za to kaskę na koncert da p;
na obiad mamy zupkę z kalarepką i takimi tam z wczoraj przyniesionych produktów, a teraz na deser mamy taki mus/przecier ze wszystkich (no prawie) owocków.
pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy do napisania kilku słów na lydia_kamyk@go2.pl bo doświadczenie innych jest dla nas najcenniejszym darem (;
buziaki! *=
Prześlij komentarz