wtorek, 17 czerwca 2008

Jak to naprawdę wyglada + zdobycze jakich nie było.

Nie wiem, będzie krótko - dziś jestem zajechany jak koń po westernie (taaa... jedność z rowerem i inne pierdoły), nie bardzo mam pomysł co tu pisać, skoro tak na prawdę wystarczyły by dwa zdania i ze dwa zdjęcia. Kolejny post bez przepisu (ale trzymajcie rękę na pulsie, mamy coś w zanadrzu, a i raczej zostaniemy w westernowym klimacie - tylko dla koneserów, he he). Dziś mała retrospekcja dot. zeszłego weekendu, tj 7.06.
Ok, po pierwsze - wielkie dzięki dla Asi i Wojtka - za to, ze nam towarzyszyli, za zdjęcia i przede wszystkim za pomoc, bo tamten weekend był bardzo obfity i sami byśmy nie dali rady. Pozdro szejset!!!!1
Po drugie - tamte "łowy" to była grubsza sprawa - na razie milczymy... no, dla nas może nie za dużo rzeczy, ale pewnie parę osób się ucieszy. Więcej napiszemy jak będą zdjęcia i uda nam się dociągnąć to do końca.
A, strasznie mnie palce świerzbią żeby więcej napisać o planach naszych, bo głowy aż nam pękają od pomysłów, ale może lepiej będzie jak na razie nie będę zapeszał..
courtesy of YoAna Szewczuk

courtesy of a_meba ;)

Oczywiście zachęcam do odwiedzenia obu blogów. :)

Brak komentarzy: