...Pierwsze świeże truskawki. Na szczęście w zamrażarce mieliśmy przygotowaną paczuszkę "na czarną godzinę", która swoją drogą starczyła nam na kilka godzin i skończyliśmy ją całkiem niedawno.
Kuba odwiedził dzisiaj Szembek i przyniósł sporo smakołyków - w tym jedną z najlepszych rzeczy na świecie, czyli banany z brązową skórką. ;) Z bananów, wspomnianych wcześniej truskawek i polewy czekoladowej Gellwe (wegańska, a jak!) wymodziliśmy minimalistyczny, ale przesmaczny deser:
Dwa banany to nieco za dużo na jedną porcję. ;) Polewa, rozpuszczona w mikrofali, dość szybko gęstnieje. Według mnie (Kuba się z tym nie zgadza) zastygnięta polewa jest jeszcze lepsza, niż ta płynąca; smakuje jak czekolada mleczna. Wszystko się fantastycznie uzupełnia - kwaśne truskawki odświeżają, więc banan nie zamula, a czekolada daje słodycz.
Gdybyśmy mieli blender (popsuł się kilka tygodni temu :(), to pewnie byśmy zrobili z wszystkiego ordynarnego szejka. Brak blendera wymusza kulinarną inwencję. Może to i lepiej? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz