poniedziałek, 29 października 2007

Karolina Gruszka może ssać mi palce u stóp.

No więc, zaczynając zdanie niepoprawnie, komiks z lewej powstał z dedykacją dla pewnego niedobrego Radomianina. Przechodząc jednak do sedna...

Drugi raz już zdarzyło nam się znaleźć Całe Mnóstwo Gruszek i wpadliśmy na pomysł wykorzystania ich do ciasta. Cóż, dwa kilo gruszek piechotą nie chodzi (znaczy się, swoją nie, ale naszą piechotą raczej tak bo ktoś je przytaszczyć musiał). Trzeba było zaopatrzyć się jeszcze w mąkę, cynamon (dużo!), olej, drożdże i cukier.

Drożdże rozrobiłam z cukrem i odrobiną ciepłej wody, gdy rosły przesiałam kilo mąki z cynamonem i wymieszałam z kilkoma łyżkami cukru (3-4). Wyrośnięte drożdże złączyłam z mąką, dolałam pół szklanki oleju oraz pół szklanki wody. Urabiałam w męczarniach oburącz, dodając jeszcze drugie tyle wody oraz nieco mniej oleju. Odstawiłam do wyrośnięcia i w oczekiwaniu wstawiłam piekarnik na 180 stopni.

Pulchne ciasto uformowałam w środku blachy zawijając na obrzeżach - dzięki temu owoce nie będą uciekać. Na wierzch ułożyłam umyte wcześniej i pokrojone w plasterki gruszki.

Włożyłam do rozgrzanego piekarnika i piekłam około godziny. Efekt widać na zdjęciu po lewej.

Smakuje tak dobrze, jak wygląda, czego dowodem jest mina modela. ;)

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No dobra dziś już coś napisze.:)

Spoko komix, zakończenie rodem z PBF.:P

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Komiks spoko, tylko ten model tak trochę na cwaniaka wygląda, można by rzec wręcz że szefem powiewa :)
A co do ciasta to przyznam, że wygląda smakowicie... niby gruszka, niby nic, a jednak nie byle co! aż się cholera głodny zrobiłem

QbaMiszcz pisze...

Ej kurde, z Radomia jestem to jak cwaniak wygladac musze. Pochodzenie zobowiazuje. Elo.

fragos pisze...

apetyczne w zasadzie ;)

Anonimowy pisze...

A ja bym zamowil cos meksykanskiego na nastepny odcinek

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Dang! Model przystojniacha! Wszystkie laski z okolicy piszczały na jego widok! Mnie się morda znajoma wydaje, ale to nieprawdopodobne, żeby taka zacna persona pojawiła się w moim parszywym życiu kiedykolwiek...

pzdr

Anonimowy pisze...

Ale ciasto to bym wsunął :P